ale to tak na marginesie... a film co by nie mówić babski, mimo to zdecydowałem się obejrzeć no i bez szału. Fakt że Maryl Streep była niesamowita, Stanley Tucci też fajnie zagrał, do tego antymaterialistyczne przesłanie tej historii, ale koniec końców średnio się to ogląda. Może dlatego że to właśnie film bardziej dla pań, świat mody i takie tam... książki nie czytałem i nie zamierzam bo o ile dwie godziny mogłem poświęcić na film to na książkę już mi szkoda czasu (bo mam lepsze tytułu do przeczytania, o!)